Przeglądając
recenzje gier na Handhelda Big N. natknąłem się tylko na dwie
recenzje gry New Super Mario Bros. Zdziwiło mnie to niesamowicie, że
tak fenomenalny, choć prosty tytuł, nie ma swojego należnego
miejsca w sieci polskich recenzji. Z racji tego, że w tym roku mija
25-lecie wypuszczenia gry Super Mario Bros, postanowiłem wpisać się
w karty historii recenzji o wąsatym hydrauliku, swoim tekstem. Tak
więc zapraszam.!
|
Mimo
że mechanika gier o Mario nie zmieniła się stanowczo od początku
istnienia serii, dalej jest czymś, na co fani czekają z zapartym
tchem. Pewnego rodzaju nieprzemijającym fenomenem, tak jak fenomenem
był Titanic. To ciągle ta sama gra, o bieganiu w prawą stronę
wąsatym hydraulikiem. Być może mniej rozpikselowanym, bardziej
wyraźnym, lecz ciągle z tym samym celem. Gra przez te ćwierć
wieku doczekała się multum odsłon, czy to w 3D, czy z innymi
udziwnieniami. Każda jednak była czymś nowym, mimo oklepanych i
sprawdzonych patentów. Bo po co przecież zmieniać coś, co
jest dobre?
Fabuła gry z popularnym „Marianem” nigdy nie była zbytnio pochłaniająca, choć parę razy się różniła. W tym przypadku jest prosta, niezmienna i liniowa do bólu. Mario po raz kolejny rusza na pomoc księżniczce Peach, która po raz kolejny dała się porwać temu samemu Bowser'owi. W grze możemy zapomnieć o jakichkolwiek zwrotach akcji, zaskakujących sytuacjach, czy ogółem czymś, co może nas zaskoczyć. Tak, trzeba sobie powiedzieć wprost, watek fabularny Mario leży i prosi o pomstę do nieba. Jeżeli nie fabuła tak przyciąga do gier z „wąsatym” to co? Zapraszam do recenzji! |
Czy
grafika jest głównym motorem napędowym Mario? Nie sądzę...
Grafika jest... Cukierkowa, zabawna, bajkowa. Taka zapewne miała
być, prosta, lecz kolorowa i pochłaniająca. Taka, która swą
prostotą podbije konsole graczy i długo ich nie opuści. Grę, bez
jakiś innowacji pod tym względem rozpoczynamy w Menu. Prostym aż
do bólu menu, w którym nikt nie jest w stanie się
pogubić. Do wyboru mamy cztery opcje (Mario Game, Mario vs Luigi,
Minigames, Options), na Touch Screenie, a na górnym ekranie, w
ciągu paru sekund poznajemy wątek fabularny.
Po
włączeniu nowej rozgrywki, na górnym ekranie ukazuje nam się
świat przedstawiony gry. Jest w postaci mapy, w którym
ruszamy się wyznaczoną ścieżką od kółeczka do kółeczka.
Okręgi te, oznaczają, pewnego rodzaju poziomy rozgrywki. Gdy
wejdziemy w to zadanie, zostajemy przeniesieni do gry właściwej,
która polega po prostu na biegu w prawą stronę. Grze nie
można zarzucić monotonności. Przynajmniej pod względem
graficznym. Gra w świecie przedstawionym jest podzielona na
wyspy. Każda wyspa ma inne ułożenie dróg, zróżnicowane
tereny, oraz klimatyczno-przyrodnicze zmiany. Uświadczymy między
innymi czegoś na wzór zielonego pastwiska, z obszarami
leśnymi, zasmakujemy palącego słońca na pustyniach Egiptu, czy
zasypanej śniegiem krainy. Wyspy te są stworzone ze szczególną
dbałością o detale, wyglądają ładnie, estetycznie lecz liniowo
i po pewnym czasie nużąco. Na każdej z wysepek znajdziemy elementy
poruszające się + latający bonus. Jest to nic innego, jak
dodatkowy power-up w postaci... grzybka. Grzyba, po którym
urośniemy, czy zmniejszymy się do mikroskopijnych rozmiarów,
a może w ogóle zmienimy wdzianko i nauczymy się wypuszczać
ogniste kule...
|
Z
podobną starannością wykonany został świat przedstawiony gry. O
ile klimat w nim jest adekwatny do wyspy na której się akurat
znajdujemy, ciężko znudzić się danym „wątkiem” gdyż jest on
stosunkowo krotki. Na ukończenie każdego z nich mamy określony
limit czasu, podany w sekundach. Dodatkowo przeszkadzać w tym będą
nam różnego typu „potwory”. Monstra te są ładnie i
starannie wykonane. Ładnie też się ruszają, choć nieraz schematycznie. Choć na prawdę ciężko dostrzec schemat w ruchach
przeciwników przy dynamicznej rozgrywce. Poza tym, „ruchomych
przeszkód” jest dużo i są zróżnicowane, więc na
wszelkie zaistniałe niedociągnięcia, możemy przymknąć oczy. Gdy
dojdziemy do końca naszej wędrówki po świecie właściwym,
zostajemy przerzuceni do świata przedstawionego, z możliwością
przejścia kolejnego odcinka naszej drogi. Do tego właśnie
ogranicza się rozgrywka w NSM.
Więc skoro nie grafika, to co? Czyżby dźwięk? Otóż nie, dźwięk tez nie jest czymś wybitnym. Dźwięk jest mocno przeciętny. Zmienia się wraz z przenosinami na inna wyspę, czy wstąpieniem w w rozgrywkę właściwą. Dźwięki, podobnie jak grafika i cała z reszta gra, jest bajkowa. Nie są to wielogodzinne symfonie, czy Chopin'owskie przedstawienia muzyczne, a świetnie zgrana z grafika, pasującą do ogólnego założenia gry milutko przygrywająca, relaksacyjna melodia. Raz sielankowa, raz próbująca nas wprowadzić w dziwny stan strachu, czy leku. Ogólnie, z małymi wyjątkami wyszło to dobrze. Mogło być lepiej, ale jest jak jest. Do tego towarzyszą nam pasujące do ogółu dźwięki miażdżonych trepami hydraulika przeciwników i niezbyt mile dźwięki pochodzące z menu. |
Mechanika gry,
jak już wcześniej wspomniałem jest bardzo prosta. Na mapie świata
przedstawionego wybieramy poziom, przenosi nas do świata
rzeczywistego, gdzie zaczyna się coś dziać. Gra może wydać się w
niektórych miejscach trudna, a już na pewno irytującą.
Wędrując w stronę wierz wartowniczych, gdzie walczymy z Bowser'em,
lub jego poddanymi w rożnych postaciach, spotkamy liczne, zazwyczaj
proste zagadki w stylu „co robić?” i znacznie trudniejsze,
potrafiące przyprawić o białą gorączkę zagadki z serii „jak
się tam dostać?”. Nie są to zagadki które musimy wykonać
bo nie ukończymy gry. Takimi są tylko te pierwszego rodzaju. Za to
prawdziwy problem pojawia się, gdy chcemy ukończyć grę w 100%,
zdobyć wszystkie specjalne monety, czy dotrzeć to wszystkich
miejsc. Spryt jest wskazany, a i poradami innych graczy nie należy
gardzić. Ogółem do pokonania przeciwników, nie jest
potrzebna jakaś duża dawka wyrafinowania, czy godzinnych rozmyśleń
„jak go podejść?”. Większość przeciwników pokonamy
łamiąc im karki skokiem na głowę, ale są tez takie, których
w ten sposób nie da się pokonać (albo w ogóle nie da
się ich powalić), lub takie, które się odradzają po pewnym
czasie.
|
Zapytacie
pewnie więc, co sprawia taką trudność, oraz co przyprawia o białą
gorączkę, jak nie przeciwnicy. Otóż tym czarnym koniem tej
gry, przez którego niejedna konsola tragicznie zakończy swój
żywot są elementy platformowe. Skoki, odbicia, biegi, uchylanie
się, itd. W jednym poziomie mamy 1 checkpoint, zazwyczaj na środku
danego poziomu. Ilość żyć w danym poziomie, przeznaczona na
starcia z wrogami, zależna jest od naszego aktualnego poziomu
„zaawansowania”. Tzn. zależy od tego, czy jesteśmy duzi, czy
mali, czy mamy jakąś specjalna zdolność, typu strzelanie, lub
skorupa ochronna żółwia. Gdy poprawnie nie zaatakujemy
wrogiej istoty, tracimy jeden poziom. W ten sposób wracamy do
zwyczajnego hydraulika, z niezawodnymi trepami jako bronią
pierwszego kontaktu. Niezależnie zaś od naszego aktualnego
wyposażenia bojowego możemy polec, gdy wpadniemy w otchłań,
podczas przeskakiwania z jednej platformy na drugą, czy z grzyba na
grzyba, jakby to nie zabrzmiało. Wracamy do checkpointu, czy
początku poziomu. Gdy już ukończymy grę lub nam się znudzi (bo
kiedyś pewnie to nastąpi) możemy spróbować mini gier.
Dzielą się one na 4 gatunki: Akcja, puzzle, table (typu karty),
oraz „Variety”, które po krotce można przedstawić jako
gry zręcznościowe. Gra jest dość długa, a to w jakim czasie ją
ukończymy zależy czy gramy na czas, czy na ilość.
Przechodząc do meritum. Jak jest możliwe, ze gra z oklepaną mechaniką, bardzo przeciętną i mało dla kogo atrakcyjną, bajkową grafiką, wsparta dobrymi, klimatycznymi dźwiękami dalej jest fenomenem? Gra z punktu wizualnego, czy dźwiękowego nie odbiega od konkurencji na rynku, coraz częściej zajmując gorszą pozycję, niż inne tytuły. Więc w czym tkwi tajemnica? Co sprawia, że Mario jest w stanie sponiewierać nasze uczucia, zgnieść wcześniejsze ideały, spalić zamysł idealnej gry i zająć miejsce w konsoli na długie godziny? Czy chodzi o ciągłą pogoń za uciekającym Bowserem, czy może bardzo zróżnicowane lokacje? Czy za fenomenem stoi ta jakże prosta, oklepana, znana przez wszystkich fabuła? Fabuła, która niczym nie jest w stanie nas zaskoczyć, bo jest po prostu liniowa do bólu.? Prawdę mówiąc nie wiem. Ta gra w każdym aspekcie jest przeciętna, a razem tworzy mieszankę wybuchową, bajkowej gry z prostą fabułą, która po prostu jest interesująca. Wciąga nas do świata hydraulika na długie, długie godziny.
Grafika:
7/10Dźwięk: 7.5/10
Grywalność: 9/10 Ocena ogólna: 8.5/10 |
Zakaz kopiowania bez mojej zgody.!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz